"Z rybakami w świat"
Pokrótce opisałam Wam, jak wygląda wędkarstwo amatorskie na statkach handlowych. Dziś postaram się napisać kilka słów o profesjonalnym rybołówstwie morskim. Chciałabym rozwinąć i wyczerpać ten temat, ale niestety, mój Ojciec, pracujący w młodości w "Odrze", nie opowie mi już żadnej historii... Jeśli jednak znajdę kogoś, kto zechce podzielić się wspomnieniami, chętnie umieszczę taki artykuł, opisujący, jak wygląda praca rybaka morskiego.
Maleńkie łodzie rybackie i nieco większe kuterki w czasie odpływu w irlandzkim porcie Youghal. |
Póki co temat zostanie przedstawiony przeze mnie, czyli głównie z perspektywy spotkań na morzu. Jako oficer nie raz przeżywałam na wachcie trudne sytuacje nawigacyjne z "rybakami"; musicie bowiem wiedzieć, że są to jednostki uprzywilejowane; ale ich zachowanie i nagłe zwroty podczas połowów, na pewno rządzące się jakimiś prawami, są dla mnie często bardzo zaskakujące. Statek, który wydaje, holuje lub wybiera sieć jest jednostką mającą pierwszeństwo drogi, ponieważ jego zdolności manewrowe są mocno ograniczone i to ja muszę ustąpić mu z drogi, jeśli nasze kursy są kolizyjne. W celu poinformowania o swoim statusie innych statków jest on zobowiązany pokazywać ściśle określone przepisami międzynarodowymi światła (a w dzień- odpowiednie znaki), wskazujące innym, żeby trzymać się z daleka od pracującej jednostki. Uprawienie to jest jednak często nadużywane; właściwie standardem jest obserwacja tych świateł noszonych przez statki, dopiero udające się o poranku na łowisko, lub powracające z niego. Nie wykonują one wtedy połowów, a ich zdolność manewrowa bardzo przewyższa manewrowość o wiele większej, załadowanej jednostki towarowej. Jednak z powodu noszonych świateł to oficer wachtowy statku handlowego musi wykonać manewr, schodząc z drogi małej jednostce rybackiej... Dodam też (z nadzieją, że nie jest to działanie złośliwe), że z moich obserwacji wynika, że ryby biorą najlepiej w najbardziej zatłoczonych i najtrudniejszych nawigacyjnie miejscach; najłatwiej spotkać poławiające statki dokładnie na środku skrzyżowania torów wodnych czy w wąskich przejściach.
Statek rybacki do połowu tzw. okrężnicą- małe łódki, umieszczone na rufie statku, służą do rozciągania sieci. |
Muszę tu wyjaśnić powyższą kwestię, osobom, które nie mają zbyt bliskiego
kontaktu z zawodem. Na morzu istnieje zbiór przepisów, przypominający
samochodowy Kodeks Drogowy. Pierwszeństwo, znaki żeglugowe, specjalne
uprawnienia i zasady bezpiecznej żeglugi są opisane dokładnie w Konwencji
COLREG- unijnym dokumencie, którego nazwa po polsku oznacza
"Międzynarodowe Przepisy o Zapobieganiu Zderzeniom na Morzu". To w tej,
sporej objętościowo, publikacji znajdziemy wszelkie niezbędne do
bezpiecznej żeglugi regulacje. Jednak nie wyłącza ona niczyjej
odpowiedzialności. Jeśli, mimo wykonania prawidłowego manewru, dojdzie do
kolizji, kierujący statkiem może zostać uznany za winnego; ponieważ
przepisy te jasno mówią, że, jeśli zostanie to uznane za stosowne, kapitan
może podjąć decyzję sprzeczną z regulacjami COLREG. Tym sposobem: "jak nie
kijem, to go pałką", a "przed Izbą Morską nie ma niewinnych" (Izba Morska
to, uogólniając, morski sąd rozstrzygający sprawy); ponieważ nawet, jeśli
zostaną zachowane wszelkie reguły, osoba decyzyjna może zostać oskarżona o
to, że nie podjęła sprzecznej z przepisami decyzji dzięki której mogłoby
do zderzenia nie dojść.
To właśnie w COLREG określone są jednostki uprzywilejowane, uszeregowane w
tzw. drabince (czyli nr. 2, 3 i 4 ustępują pierwszemu, trzeci i czwarty
drugiemu, itp). Jak się ona prezentuje?
- Jednostka, która straciła swoją manewrowość, tzw "NUC- Not Under Command". Musi ona oczywiście być specjalnie oznaczona i nosić odpowiednie światła- każdy statek jest w nie wyposażony, ponieważ jednostka o utraconej manewrowości to np. statek handlowy, który ma awarię napędu, lub jednostka, która w wyniku kolizji straciła ster.
- Statek o ograniczonej zdolności manewrowej. Może to być bardzo duża jednostka, która nie jest w stanie wykonać szybkiego zwrotu, może pogłębiarka, która nie jest w stanie manerwować z powodu wykonywanych prac.
- Na trzecim miejscu są nasi dzisiejsi bohaterowie- statki rybackie, ale- zajęte połowem. Tak jak pisałam, jest to niestety bardzo nadużywane...
- I ostatni- statek idący pod żaglami. Ale akurat ten podpunkt to dłuższy temat, na inną opowieść.
Tym wszystkim statkom musi ustąpić statek handlowy, co jest nadużywane przez dwie ostatnie kategorie jednostek. Drabinka ta jest troszkę uproszczona; na pierwszym miejscu powinien znaleźć się jeszcze statek wyprzedzany, mający bezwzględne pierwszeństwo. Ale może dokładne reguły opiszę kiedyś, jeśli pojawi się zainteresowanie tematem. Tak jak pisałam wcześniej,
statki rybackie często noszą światła statków zajętych połowem (czyli
uprzywilejowanych) już w czasie drogi na łowisko oraz w czasie powrotu "do
bazy".
Ale i tak pół biedy, jeśli statek w ogóle nosi te światła. Często,
zwłaszcza u wybrzeży Azji i Afryki, panuje całkowita "wolna amerykanka".
Widywałam już koło Afryki kutry obwieszone światełkami choinkowymi czy
dziwacznymi konstrukcjami przypominającymi stroboskopy, z którymi nie mam
szans się porozumieć, bo ich szyprowie nie mówią po angielsku. Na Morzu
Chińskim standardem jest posiadanie przez kapitanów statków rybackich...
wskaźników laserowych, których używają do porozumiewania się- ale i, mam wrażenie, do oślepiania sterników, pracujących w sterówkach dużych statków handlowych. Nie mówię już o
tym, że w tamtych rejonach morze jest dosłownie pokryte jednostkami
rybackimi; a jedynym skutecznym sposobem na bezpieczne przejście jest...
zamknąć oczy i cała naprzód ;) Serio- w pewnym sensie tak jest
naprawdę. Te małe jednostki są czujnie pilnowane i schodzą z drogi, kiedy
duży statek jest już naprawdę blisko. Mimo, że taka gra "w tchórza" potrafi
nieźle skołatać nerwy oficera wachtowego, wykonywanie rozpaczliwych zwrotów mogłoby naprawdę utrudnić rozpoznanie sytuacji lokalnym statkom, które orientują się, gdzie leży tor podejściowy do portu i spodziewają się, że statek będzie utrzymywał się w nim.
Mały kuter rybacki na Morzu Chińskim |
Oczywiście wiele z jednostek rybackich nie posiada nadajnika systemu AIS, pozwalającego na identyfikację i wywołanie kutra na radiu. Jedyne, co pozostaje, jeśli jesteśmy naprawdę zaniepokojeni manewrami mniejszej jednostki, to próby wywołania jej na zasadzie "statek rybacki przed dziobem .... (tu nasza nazwa)". Ale uzyskać odpowiedź zdarza mi się naprawdę rzadko.
Miłym wspomnieniem związanym ze statkami rybackimi są kutry, podchodzące do nas w czasie postoju na redzie, w celu sprzedaży świeżych ryb. |
Dodam, że kutry bardzo często podchodzą blisko dużych statków; słyszałam, że w wodzie, poruszonej przez śruby dużej jednostki, można skuteczniej łowić ryby. Nie mam nic przeciwko temu, dopóki szyper jednostki umie ocenić zagrożenie i nie przepływa mi tuż przed dziobem.
Komentarze
Prześlij komentarz
Miło mi, że chcesz wyrazić swoją opinię, zadać pytanie czy po prostu ponarzekać. Chciałabym, żeby tych opinii, jak najbardziej różnorodnych, było jak najwięcej. Na pytania na pewno odpowiem i ponarzekam chętnie razem z Tobą. Wyłączyłam weryfikację captcha, także nie martw się niepotrzebnymi utrudnieniami ;)