16 typów marynarzy, jakich spotkacie na statku
Dzisiaj spróbuję sklasyfikować dla Was załogę statku: a raczej stanowiące ją, barwne postaci. Ci z Was, którzy z morzem nie są związani zawodowo, znajdą tutaj sporo podobieństw do typów pracowników w praktycznie każdej większej firmie. W końcu wszyscy ludzie są do siebie podobni, tylko próbują udawać wyjątkowych... Przedstawiam 16 typów marynarzy, jakich spotkacie na statku.
Na statku potrafi znaleźć się zbiór wielu ciekawych, silnych osobowości- iskry lecą! |
- Morski Maruda. Uważający, że wszystko w każdym, dowolnym dziale, zrobiłby lepiej. Na wszystkim się zna- ale czasem wyłącznie wtedy, kiedy trzeba znaleźć czyjeś błędy ;) Pierwszy krzykacz i krytykant, kiedy ktoś wychodzi z innowacyjnym pomysłem, ale jeden z ostatnich, jeśli chodzi o wykazanie własnej inicjatywy i jej wykonanie. Ten gatunek marynarza jest tak popularny, że praktycznie każdy czasem nim bywa.
-
Bosman Najlepszy z Najlepszych (zwany czasem
Bosmanem Jankiem). Z hukiem biorący się do pracy (jak tylko spali
wszystkie posiadane pety), z szaleństwem w oczach biegający cały dzień
po pokładzie. Jego praca polega na robieniu wspomnianego wyżej huku i
udowadnianiu wszystkim, jak bardzo jest zarobiony. Wszystko w rękach mu
się pali, w przenośni i dosłownie. Uważa, że instrukcje malarskie na
puszkach farb to brednie, więc łączy te nieszczęsne substancje jak
czarodziej eliksiry. W pierwszym tygodniu farba na pomalowanym przezeń
pokładzie w ogóle nie schnie, a w drugim już zaczyna odpadać całymi
płatami. Na bardziej skomplikowane pytania (zwłaszcza ze strony
starszego oficera) reagujący dzikim wrzaskiem i ucieczką. Gdy mówi, że
praca zrobiona, nie ma co cieszyć się przedwcześnie- ponieważ sposób, w
jaki została wykonana, może przysporzyć dodatkowej, o wiele cięższej
roboty przy naprawie szkód... Lubi zaczynać dziesięć projektów, nie
kończąc żadnego.
"-Bosiu! Robiłeś to już kiedyś??"
"-Oczywiście!!" Oczywiście, że... nie.Bosman, którego wspominam ze sporą sympatią, mimo przysparzanych mi nerwów ;)
- Morski Dziadek-Gawędziarz, zwany Szamanem Morskim. Na niego lepiej bardzo uważać. Jeśli wpadniemy w jego szpony, może oznaczać to dla nas długie godziny słuchania jego opowieści o czasach młodości, podczas których nie wypowiemy ani jednego słowa (tym ciężej wyrwać się na wolność...). Nie obchodzą go niczyje przeżycia oprócz jego własnych. Niestety, potrafi codziennie opowiadać tą samą historię, a naszą jedyną rozrywką może być śledzenie, który szczegół dzisiaj się nie zgadza. Opowieści prowadzone są rozwlekle, zawierają dużo dat i nieistotnych dygresji, a osoba Dziadka-Gawędziarza jawi się w nich jako wręcz superbohater. Moją wielką obawą jest teoria, którą sama wymyśliłam- że jest to los każdego marynarza, który spędził odpowiednią ilość czasu na morzu. Obym nigdy nie została Morską Babcią-Gawędziarką; a może już nią jestem?... W końcu nikt nie zauważa własnego szaleństwa.
-
Człowiek Prezesa. Rola niezależna od stanowiska- chociaż zazwyczaj jest to kapitan,
starszy mechanik, któryś z oficerów lub... steward. Jest to osoba, dla
której zadowolenie szeroko pojętej "firmy" lub "prezesa" jest
najważniejsze. Potrafi w tym celu zajechać fizycznie i psychicznie
załogę, siebie, pisać donosy, rozpowiadać w firmie wszelkie zasłyszane
plotki i lizać dupę; a jako steward może jak lew bronić, aby załoga nie
zjadła za dużo "firmowych" zapasów, nie zużyła proszku do prania czy
detergentów. Jest to postać nienawidzona przez resztę załogi- w dawnych
czasach szybko podzieliłaby los Jonasza.
Wyprawa na maszt bez zabezpieczeń? Oczywiście, "ku chwale Prezesa!". A marynarz, który odmówił karkołomnej wyprawy? Do zwolnienia. - Znany Pijak oraz Anonimowy Alkoholik. Wiecznie pijany. Czasem nie da się po takim poznać stanu upojenia, podczas gdy delikwent może mieć już urwany film. Inny przedstawiciel Pijaków jest przypałowcem, który nie martwi się odstawianym obciachem; potrafi rzucić się portowemu agentowi na szyję, wyznając mu swoją miłość. A jeszcze inny, "cudowny, kiedy nie pije", po alkoholu, pitym w samotności, zmienia się w psychopatę. Im wyższe zajmuje stanowisko, tym większy stwarza problem dla całej załogi.
- Po Prostu Chuj. Zazwyczaj wysoko postawiony, nie liczący się ze zdaniem załogi i wyciskający z niej ostatnie poty. Bardzo często jest to także przedstawiciel czwartej z grup (Człowiek Prezesa). Szafujący czyimś życiem dla drobnostek, specjalnie utrudniający życie innych i rozpuszczający najgorsze plotki, żeby tylko wejść na czyjąś psychikę. Do grupy zaliczę też kucharzy-trucicieli. Niestety, bardzo częsty typ.
-
Absolwent Akademii Morskiej. Po zjedzeniu wszystkich rozumów i popiciu ich morzem studenckiej
wódki jest najmądrzejszy, ma zdanie na każdy temat i nie dopuszcza
myśli, że czyjeś długoletnie doświadczenie może być więcej warte, niż
uczelniana teoria. Uważa, że "statek zaczyna się od 300 metrów", a mądre
wybory to wyłącznie jego własne. To ten osobnik, który wyciągnie dawno
zapomniany, zakurzony sekstant i będzie katował astronawigacją
pozostałych oficerów. Gdy wchodzi na mostek, jego ego zahacza o futrynę.
Właściwie to powinien być już kapitanem; ale spotkajcie takiego na
trudnych manewrach, kiedy sra w kombinezon ze strachu. Oczywiście się do
tego nie przyzna- po prostu na kolejne manewry założy pampersa.
Mimo całkiem ciekawej nazwy, zastosowaniem sekstantu jest... mierzenie wysokości ciał niebieskich nad horyzontem. - Marynarz-Felek, zwany Pszemkiem. Osoba, której jako jedynej ciągle przydarzają się nieszczęśliwe wypadki, a najprostsza praca na piętnaście minut trwa cały dzień bądź kończy się wyszlifowaniem własnej stopy. Lepiej wydawać mu wyłącznie proste, jasne polecenia, bo wykonaniem tych bardziej skomplikowanych można się nieźle zdziwić. Mimo maleńkich umiejętności i silnej choroby morskiej ma często bardzo wysokie mniemanie o sobie, na szczęście szybko gaszone przez załogę, dla której jest celem żartów i ciekawym obiektem do obserwacji i doświadczeń.
- Prawdziwy Profesjonalista. Człowiek dobrej roboty w każdym calu. Jako kapitan dba o świetną atmosferę, potrafi rozładować każdą napiętą sytuację i zażegnać konflikty. Jako bosman- sprawi, że nie trzeba martwić się żadną pracą na pokładzie. Gdy trafi się w maszynie, można zapomnieć, że kiedykolwiek był tam jakiś problem. Praca z tym człowiekiem to prawdziwa przyjemność. Niestety, jest ich na lekarstwo.
-
Morska Baba. Krzykliwa, kłótliwa, zawsze gotowa do walki o jak najlepszą pozycję w
załodze. W tym celu gotowa gnoić słabszych i bratać się ze skurwysynami.
Ambitna i idąca do celu po trupach. Plus- wprowadza miłe urozmaicenie od
spalonych wiatrem gęb kolegów, minus- nawet jeśli czegoś nie wie, musi
udowodnić, że to wie (bo o radę nie zapyta!).
Niech Was nie zwiedzie niewinny wygląd Morskiej Baby... - Robocop. To były Mar-Wojowiec (czyli człowiek, który swego czasu robił karierę w marynarce wojennej). Wszystko potrafi, dopóki nie okaże się, że cywile mają jednak więcej wolnej woli niż wojskowi szeregowi. Każda szmatka i linka musi leżeć w dokładnie wyznaczonym miejscu. Nie dopuszczający do nawiązania jakichkolwiek bliższych relacji. Typ, który na szczęście może ulec względnej resocjalizacji i okazać się całkiem wartościowym załogantem. Plus z obecności takiego na statku- czysta i wyprasowana bandera. Minus- niechętny do pomocy, uważający, że wszyscy muszą wszystko wiedzieć, nawet jako kadeci.
- Obrońca działu. Wielki przeciwnik działu pokładowego (jeśli trafi się w maszynie) lub maszynowego (jeśli na pokładzie). Uważający, że to wyłącznie dzięki ekipie, którą reprezentuje, ta krypa unosi się jeszcze na wodzie. Narzekający na każdą prośbę ze strony drugiego działu, choćby rzeczywiście dotyczyła ona jego kompetencji. Często jego umiejętności ograniczają się do sprawdzenia poziomu oleju na bagnecie (maszyna) lub spisania pozycji z GPS (pokład).
- Malarz Zbiornikowy. Zazwyczaj starszy, z długoletnim stażem, który jednak polegał wyłącznie na prostych pracach: malowaniu lub ostukiwaniu rdzy. Niezbyt lotny, ale pomaluje w tydzień cały statek- nieważne, że za miesiąc znowu pojawi się rdza. Wtedy na statku będzie już inna ekipa; i to oni dostaną zjebki z firmy, że kolejny raz zniszczyli pracę naszego Malarza.
- Prześmiewca. Rozładuje każdą sytuację, ale lepiej nie zaleźć mu za skórę. Posiada cięty dowcip i bezlitosny umysł, pozwalający na wypunktowanie każdej słabości przeciwnika. Budzący ogólny podziw, czasem strach, ale i sympatię. Nie boi się sprzeciwić nawet kapitanowi. Często snuje historie z młodości (często o miłosnych podbojach), jednak w przeciwieństwie do Dziadka-Gawędziarza robi to z humorem i dobrą puentą.
- Wielki Skrzywdzony. Codziennie opowiada, że niegdyś był kapitanem, oficerem, starszym mechanikiem; obecnie pracuje na niższym stanowisku, ale oczywiście nie z własnej winy. "Ktoś" wpłynął w jego statek, "ktoś" zniszczył mu opinię w firmie, "ktoś" chyba nawet wlewał mu wódkę do gardła ;) Często zagorzały abstynent, co już zwiastuje byłego alkoholika. Niską samoocenę, wywołaną nieudaną karierą, maskuje próbami wywyższenia się kosztem innych.
-
Cichy Juliusz. Robi swoje, nie wdając się w konflikty i rozgrywki załogowe. W
czasie, kiedy inni się kłócą, on wykona całą pracę i zdąży zrobić sobie
kawę. Bardzo przydatny i bezproblemowy osobnik- ale często niezauważalny
i zapominany po zakończeniu rejsu. Wbrew pierwszemu wrażeniu, może być
naprawdę ciekawym człowiekiem, który po prostu nie traci czasu na zbędne
pierdoły.
Niewiele osób przyjeżdża na statek wyłącznie do pracy, wyłamując się z morskiego reality-show.
Dodam, że powyższe role są niezależne od płci, rasy, wyznania religijnego
czy preferencji seksualnych, a niektórzy ludzie to iście wybuchowe
mieszanki powyższych typów. Zaś wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób
jest oczywiście zamierzone i nieprzypadkowe. W tej pracy nie da się
nudzić...
A w następnym poście z cyklu "numerowanych":
najdziwniejsze rzeczy, jakie kiedykolwiek wzięłam ze sobą w rejs.
Komentarze
Prześlij komentarz
Miło mi, że chcesz wyrazić swoją opinię, zadać pytanie czy po prostu ponarzekać. Chciałabym, żeby tych opinii, jak najbardziej różnorodnych, było jak najwięcej. Na pytania na pewno odpowiem i ponarzekam chętnie razem z Tobą. Wyłączyłam weryfikację captcha, także nie martw się niepotrzebnymi utrudnieniami ;)