"Nasz Stary całą noc na mostku stał..."- nawigacja morska

W poprzednich, aż dwóch postach o pracy (pierwszym i drugim), zabrakło miejsca na dwie opowieści- o części oficerskiej działu pokładowego (zwaną czasem działem nawigacyjnym) oraz o...dziale hotelowym :) Czas to nadrobić- zarówno codzienne posiłki, jak i nadzór nad ruchem jednostki to bardzo ważne elementy statkowej codzienności.

Sterówka statku
Mostek na małym statku (91 m długości).

Mostek
Konsola nawigacyjna na mostku dużego statku. Możecie zauważyć po prawej stronie "kierownicę"-służy do sterowania ręcznego.

Dziennik, papierowe mapy i inne dokumenty znajdują się często w oddzielonej, zasłoniętej części mostka (o ile wielkość oczywiście na to pozwala)- chodzi o to, żeby światło, niezbędne do czytania czy wypisywania dziennika, nie utrudniało obserwacji oficerowi.

Dzisiaj postaram się nadrobić te braki poprzedniego wpisu :) Zaczniemy od tego, co najbardziej kojarzy się z pracą na statku- czyli nawigacją. Na dużych statkach codzienną nawigacją, czyli kontrolą i utrzymaniem parametrów prawidłowego ruchu statku zajmują się oficerowie wachtowi i starszy oficer. Pełnią oni tzw. wachty morskie. Wachta zazwyczaj trwa 4 godziny, a po niej następuje 8 godzin czasu wolnego- chociaż jest to uproszczenie, bo oficerowie mają także dodatkowe obowiązki, których nie mogą wypełniać w czasie wachty. Wtedy bowiem najważniejszym zadaniem jest nadzorowanie ruchu statku, korekcja kursu, unikanie sytuacji niebezpiecznych, kontakt z innymi jednostkami i wykonywanie innych niezbędnych dla bezpieczeństwa statku czynności. Należy także dokonywać regularnych wpisów do dziennika okrętowego, zawierających godzinę, datę, pozycję GPS, kurs i prędkość oraz dane pogodowe. W dzienniku zapisuje się również wszelkie zmiany kursów oraz istotne wydarzenia.

Dziennik okrętowy
Strona dziennika pokładowego z zakładką, za którą kryje się historia :D Otóż, pewnego rodzaju zwyczajem jest, że zakładka w dzienniku przedstawia... gołą dziewczynę. A co, jeśli na statku jest kobieta? Kapitan, w trosce o mnie, poprosił oficerów o usunięcie roznegliżowanej pani z dziennika. Chłopaki posłuchać musieli- ale odwdzięczyli się w ten sposób ;)

Oficer w sterówce ma do dyspozycji bufet kawowy oraz wygodny fotel, który jest przymocowany na stałe- nie może dojść do sytuacji, że oficer razem z fotelem przewróci się w czasie sztormu. Toaleta zazwyczaj znajduje się blisko mostka- chociaż na małych statkach czasem byłam zmuszona iść za potrzebą aż do swojej kabiny. Niestety, niektórzy mężczyźni się nie krępują, sikając prosto ze skrzydła mostka. Możecie sobie wyobrazić, co się dzieje, jak zawieje nieodpowiedni wiatr :D

Rozkład wacht, na dużym statku z pełną obsadą, wygląda tak:

  • 00:00-04:00- tak zwana "psia wachta", uważana za najtrudniejszą do trzymania. To w tym czasie istnieje największe ryzyko, że oficer zaśnie. Teoretycznie (i zgodnie z prawem) wachty prowadzone w porze nocnej powinny być obsadzane podwójnie, czyli na mostku powinien znajdować się też marynarz wachtowy. Niestety, nie jest to przestrzegane na każdym statku, ponieważ niektórzy z kapitanów nie chcą przyznawać czasu wolnego marynarzom w zamian za wachty. Logicznie rzecz biorąc, jeśli marynarz pełni w nocy czterogodzinną wachtę, to jego czas pracy na pokładzie w dzień powinien zostać proporcjonalnie zmniejszony- co teoretycznie skutkuje mniejszą ilością wykonanej pracy. Ambitni kapitanowie "chcący wymalować cały statek" nie godzą się na takie "marnotrawstwo"... Psia wachta zazwyczaj trzymana jest przez drugiego oficera.
  • 04:00-08:00- ponieważ często w tych godzinach już świta, ta wachta jest już nieco przyjemniejsza. Pełni ją zazwyczaj doświadczony starszy oficer. W czasie nocy nawigacja polega głównie na obserwacji wskazań radaru, mapy elektronicznej i świateł dookoła. Ilość i rodzaj świateł, które noszą statki, jest ściśle określona prawem. Po ich ułożeniu oficer wachtowy może poznać, jakim kursem płynie statek i porównać informacje z tymi otrzymanymi z radaru. Nawigacja radarowa jest tematem ciekawym, choć niełatwym do opisania. Może kiedyś pokuszę się na osobny post? Dodatkowym zadaniem oficera w czasie tej wachty jest spotkanie przed godziną ósmą z bosmanem i ustalenie prac na cały dzień.
  • 08:00-12:00- wachta trzeciego oficera. Powinno być już widno, a oficer przespał całą noc- dlatego jest ona pełniona przez najmniej doświadczonego i najniższego stopniem oficera. O tej godzinie zazwyczaj wstaje kapitan i czasem zjawia się na mostku w celu kontroli. W ciągu dnia nawigacja opiera się głównie na obserwacji wzrokowej, chociaż oczywiście należy też sprawdzać poprawność wskazań wszystkich urządzeń nawigacyjnych.
  • 12:00-16:00- ponownie w sterówce zjawia się drugi oficer. Jest on jedyną osobą, której wydawany jest obiad o godzinie 11:30. Z tej przyczyny jest to też dość samotna działka- często oficer nie chce, kończąc wachtę o czwartej w nocy, zrywać się na śniadanie, więc z całą załogą je tylko kolację. 
  • 16:00-20:00- druga wachta chiefa, czyli starszego oficera. Zależnie od statku może on być zmieniany przez innego z oficerów na czas kolacji (przypomnę, że ta jest o 17:00), lub dostaje posiłek na mostek.
  • 20:00-24:00- druga z wacht trzeciego oficera. Ma on więc "najprzyjemniejszy" ich rozkład. Należy jednak pamiętać, że zarówno on, jak i pozostali oficerowie muszą wykonywać część swoich obowiązków (jak przeglądy sprzętu ratunkowego czy przeciwpożarowego) poza godzinami wacht. Przy dobrej organizacji na te zadania wystarczy każdemu z nich ok. 1-2 godzin dziennie.
A co z kapitanem? Na takim statku nie ma on wacht, ale ma również nielimitowany czas pracy. Musi być dostępny zawsze, kiedy jest potrzebny. A, jak może kojarzycie, każdy z oficerów ma prawo wezwać kapitana, jak tylko ma jakiekolwiek wątpliwości odnośnie właściwej decyzji w konkretnej sytuacji nawigacyjnej. Do tego kapitan codziennie odpowiedzialny jest za wysyłane do armatora raporty i wszelki kontakt ze "światem zewnętrznym". No i oczywiście, na jego barkach leży bezpieczeństwo całego statku i załogi. W czasie trudnych warunków pogodowych niektórzy z kapitanów praktycznie w ogóle nie schodzą z mostka, drzemiąc tylko na dostępnej tam niedużej kanapie
W takich warunkach ani praca, ani odpoczynek nie jest łatwy...

Opowiem Wam też, jak to wygląda na małych statkach. Tam, z obsady nawigacyjnej, jest... kapitan i starszy oficer. Jakim cudem prowadzą oni wachty cały dzień, i jak godzą to z innymi obowiązkami? Bywa bardzo ciężko...
Rozkład wacht kształtuje się w praktyce dość prosto- zmiana następuje co sześć godzin, od północy. I ta wachta, czyli 00:00-06:00 jest w tym systemie najcięższa i przypada starszemu oficerowi. No a jeśli coś działa, to przepisy prawa muszą to popsuć, prawda? Tęgie głowy, nie widzące nigdy statku na oczy, wymyśliły więc, że sześć godzin przerwy między zmianami to zbyt mało, ponieważ każdy z obsady powinien mieć zapewnione minimum sześć godzin NIEPRZERWANEGO ciągłego wypoczynku w ciągu doby. A, myśleli dalej, skoro o szóstej rano oficer kończy wachtę, to musi coś zjeść, może się umyć, a, i jeszcze wstać wcześniej- na obiad o 11:30. Zostaje więc tych godzin snu pięć. Co wymyślono? Nie, nie wymuszono przepisami zatrudniania dodatkowego oficera, ponieważ byłoby to zbyt mądre :D (chociaż obecnie są na to coraz silniejsze naciski i może coś się zmieni). Otóż... wydłużono wachtę oficerską do ósmej rano. Brzmi absurdalnie, prawda? Ale w świetle przepisów się zgadza- od ósmej do dwunastej w południe oficer ma wolne. Od 12:00 do 16:00 wachta- i od 16:00 do 24:00 ma aż osiem godzin na sen!
W praktyce pracowałam w taki sposób kilka tygodni i był to najgorszy możliwy system pracy, powodujący duże zmęczenie. Spróbujcie przepracować całą noc, tylko po to, żeby po niecałych czterech godzinach wyrwano Was ze snu z powrotem do pracy...
Toteż nie licząc tego niechlubnego wyjątku, na takich statkach zawsze pracuje się w systemie 6/6 h, a do dziennika wpisuje się oczywiście "zgodne z prawem" 8/4 h. Zauważcie jednak, że jeśli oficer zejdzie z mostka o godzinie 6:00, a do godziny ósmej zdarzy się jakiś wypadek- będzie on uznany za odpowiedzialnego...
Statek morski
Zmiana wachty na takim mostku nie jest taka łatwa ;) tak samo, jak wizyta w toalecie. A ciężko wytrzymać sześć godzin... Teoretycznie dałoby się zejść z mostka nie tylko obiema schodniami, które widzicie, ale także wnętrzem "stopki" na której stoi sterówka. W praktyce jest to wyjście (i wejście) awaryjne, niewygodne, a w dodatku kończące się w... łazience ;) 

Co do zmian wachty, dobrą praktyką morską jest przyjście 5-10 minut wcześniej. Oficerowie muszą sobie wachtę przekazać, a więc zapoznać zmiennika z sytuacją, ze wskazaniami urządzeń, aktualnymi danymi odnośnie ruchu statku i pozycją. Do tego wzrok oficera, przychodzącego na nocną wachtę, musi się przyzwyczaić do panujących warunków. Oczywiście, obowiązkiem osoby zdającej wachtę jest stwierdzenie, czy zmiennik może tą wachtę przejąć. Jeśli byłby z jakichkolwiek przyczyn niezdolny- prawo morskie zakazuje zdania wachty i oficer zdający musi pozostać na mostku. Możecie się domyślić, co jest najczęstszą przyczyną "niezdolności do pracy"... Oczywiście, zwłaszcza w przypadku dwóch osób trzymających wachty, niemożliwe jest pozostanie na wachcie dobę przez jednego oficera, z powodu niedyspozycji drugiego z nich. Co wtedy? O tym opowiem Wam innym razem :)
Po przekazaniu obowiązków pozostaje nadzór nad ruchem statku. Oczywiście w dzisiejszych czasach nie steruje się cały czas ręcznie. Kurs utrzymywany jest przez rozmaite systemy autopilotów. Posiadają one różne stopnie zaawansowania, od najprostszych, utrzymujących tylko zadany kurs, do skomplikowanych, które mogą poprowadzić statek dokładnie zaplanowaną trasą, wykonując wszystkie potrzebne zwroty. Oczywiście autopilot nie "widzi" ruchu innych statków, stąd też musi być stale nadzorowany przez człowieka- to człowiek musi wykonać manewr, mający na celu uniknięcie niebezpiecznego zbliżenia z inną jednostką. Oczywiście oficer ma zapewnioną pomoc rozmaitych urządzeń, jak odbiorniki GPS, odbiornik systemu automatycznej identyfikacji statków czyli AIS (to ten sam system, który wyświetla Wam statki na polecanych stronach), radar, system elektronicznych map morskich, radia do nasłuchu i nadawania na falach krótkich, średnich i długich czy właśnie autopilota. Czasem spotyka się też mapy papierowe, choć są one obecnie wypierane przez elektroniczne. Myślę, że zagadnieniami nawigacji morskiej, przybrzeżnej, a może nawet astronawigacji zajmę się dokładniej w innej Wodnej Opowieści :) 
Ekran radaru
Radar- podstawa bezpiecznej nawigacji. Zdjęcie przedstawia jego wyświetlacz. Czerwona kreska pokazuje naszą trasę oraz planowany punkt zwrotu, zielona- to nasz aktualny kurs. W samym środku widocznych okręgów odległości jest nasz statek, zaś odległość między okręgami wynosi 2 mile morskie. Można łatwo policzyć- jednostka, idąca naprzeciwko naszego statku (biała kropkowana linia to jej tor ruchu) jest o ok. 11 mil od nas. Widoczne dookoła naszego statku drobne echa radarowe (to ta niebiesko-biała kaszka) to odbicia wiązki radarowej od otaczających statek fal.

Wachty bywają bardzo nudne, zwłaszcza w podróżach oceanicznych- przez kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt dni można minąć zaledwie kilka statków, do tego statek idzie zadanym kursem, zmieniającym się o zaledwie jeden lub dwa stopnie w ciągu doby. Stąd też w czasie takich wacht można sobie spokojnie wykonywać inne zawodowe obowiązki, jak poprawianie map czy publikacji (bardzo ważne zajęcie! Polega na nanoszeniu nowych i usuwaniu z map nieistniejących pomocy nawigacyjnych, jak boje, lub przeszkód). Czasem można nawet... zająć się np. książką. Nie jest to oczywiście możliwe na zatłoczonych wodach europejskich czy azjatyckich, gdzie cała uwaga musi być skupiona na nawigacji- ale wtedy nie potrzeba dodatkowych rozrywek, bo nie ma miejsca na nudę.
Dodam, że wachty prowadzone są oczywiście całą dobę, siedem dni w tygodniu. Nie ma tu więc miejsca na jakikolwiek dzień wolny, czy czas na drinka- przerwa między wachtami to maksymalnie osiem godzin. Czasem, przy bardzo zgranej ekipie, przykładowo w dniu grilla, najmłodszy z oficerów jest zwalniany z wieczornej wachty, a zamiast niego dyżuruje kapitan- jest to bardzo miły gest z jego strony.

Przejdziemy teraz do działu hotelowego. Nie jest on zbyt zapracowany, ale najbardziej narzeka na jakiekolwiek dodatkowe zadanie ;) Praca stewarda na sporym statku jest zdecydowanie najlżejsza fizycznie. Jego zadaniami są: podanie posiłków, pomoc kucharzowi, posprzątanie mesy i kabiny kapitana (!) i ewentualnie nadzór nad statkowym magazynkiem chemii (środki do sprzątania kabin czy statku są zapewniane przez armatora, ale reglamentowane- a wydawaniem ich zajmuje się właśnie steward). Jest to więc człowiek, który wszystkie noce na morzu ma spokojnie przespane. Nie jest on też wzywany nawet do pilnych prac na pokładzie czy maszynie.
Menu statkowe
Na niektórych statkach podawane jest nawet codzienne menu ;)

A kucharz? To zależy od jego jakości ;) Bywają (niestety, bardzo rzadko), tacy kucharze, którzy wstają przed piątą rano, żeby upiec świeże pieczywo na śniadanie, dodatkowo w ciągu dnia przygotowują desery i ciasta do obiadu i kolacji. Niestety, są to wyjątki, potwierdzające regułę. Wielu kucharzy we flocie handlowej to wyrobnicy, którzy mają stałe menu na cały tydzień i nie wykazują się żadnymi chęciami urozmaicenia, lub wręcz truciciele, którzy zbierają resztki z całego tygodnia, żeby podać je, wymieszane z makaronem i zapieczone, na piątkową kolację... I niestety, nie żartuję. Temat żywienia na statku jest tak obszerny, że także zasługuje na osobny wpis. A jak ciężka jest praca kucharza? To przede wszystkim zależy od ilości załogi. Ugotowanie pełnego menu dla dwudziestu osób, dzień w dzień, to nie lada wyczyn. Natomiast obsłużenie siedmiu odejmuje sporo pracy. Jednak na małych statkach kucharz zazwyczaj pełni też funkcję marynarza, czyli musi brać udział w manewrach czy najpilniejszych pracach na pokładzie- nie ma też wtedy do pomocy stewarda. Dodam też, że nie jest łatwe gotowanie w czasie sztormu. Garnki na kuchence zabezpieczone są przed niewielkim bujaniem za pomocą specjalnych barierek dookoła płyt grzewczych- ale przy dużym kołysaniu nie jest to wystarczające. Stąd też w czasie złej pogody często je się zimne posiłki- lub też specjalnie w celu ugotowania obiadu na dwie godziny zmieniany jest kurs statku, tak, aby maksymalnie zminimalizować przechyły.

Tym, co łączy dział nawigacyjny z hotelowym jest... nie, nie niechęć do ciężkiej pracy ;) tylko brak dni wolnych. Załoga każdego dnia musi dostać wszystkie posiłki- w niedzielę pracy jest nawet więcej, ponieważ zwyczajowo do obiadu podawane jest ciasto lub deser (nawet u "trucicieli"). Czasem, w porcie, chcący wyjść wieczorem na miasto kucharz przygotowuje tzw. zimną płytę, czyli wędliny, sery i warzywa z pieczywem. Wtedy w mesie panuje samoobsługa- a kucharz ze stewardem mogą korzystać z uroków portowego miasta ;)
A jak w porcie pracuje i odpoczywa cała reszta załogi?
Dowiecie się z następnego wpisu.

Komentarze

Zapraszam na Instagram!

Popularne posty